Schizofrenia
Schizofrenia często budzi lęk. Lęk społeczeństwa, bo media bombardują nas informacjami o ludziach cierpiących na tę chorobę, popełniających najstraszniejsze zbrodnie. Tak na marginesie- jakoś przemilczają fakt, że większość zbrodni popełniają ludzie bez diagnozy choroby psychicznej. Schizofrenia wywołuje silne emocje w rodzinie osoby chorej i u samego chorego, bo często z etykietką “schizofrenika”, idzie mnóstwo negatywnych przekonań na swój temat i obaw o przyszłość. Schizofrenia często wywołuje szczególne emocje u personelu medycznego i terapeutów, bo to trudna w leczeniu i często nawracająca choroba.
Dlatego o tym piszę. Chciałabym przybliżyć temat chorowania na schizofrenię, oswoić go tak samo, jak powoli oswajamy depresję czy autyzm. Schizofrenię może być naprawdę trudno zrozumieć. Łatwiej jest wyobrazić sobie, jak to jest chorować na depresję albo zaburzenia lękowe- coś chociaż po części nam znanego, podobnego do stanów doświadczanych przez większość ludzi. Dotykają nas ich pojedyncze symptomy, raz na jakiś czas czujemy się przygnębieni i mamy problemy ze snem, albo ściska nas w żołądku na myśl o nowej pracy. Ale schizofrenia? Jak to jest słyszeć głosy, nie odczuwać przyjemności ani radości, być przekonanym o spisku zagrażającym naszemu życiu? Można po trosze wczuć się w specyfikę takich przeżyć prosząc znajomą osobę, aby szeptała nam do ucha jakieś nieprzyjemne komentarze podczas naszej rozmowy z drugim człowiekiem. Ale to wciąż niewielki tylko wycinek tego tajemniczego świata.
Nie istnieje żaden “test na schizofrenię”, możemy ją diagnozować na podstawie wnikliwego wywiadu klinicznego, szukając objawów, które pojawiają się albo bardzo wolno- na przestrzeni kilku lat, albo narastają w ciągu kilku miesięcy. Te pierwsze symptomy są często pomijane, ponieważ dotyczą np. zmniejszenia kontaktów społecznych i mogą być charakterystyczne dla okresu adolescencji (ponad połowa zachorowań rozpoczyna się przed 30. rokiem życia). Osoba chorująca może wycofywać się z kontaktów z ludźmi, zacząć nieadekwatnie zachowywać, zaniedbywać swoje obowiązki. Przyczyny schizofrenii nadal nie są znane, a na przestrzeni ostatnich 100 lat powstało naprawdę mnóstwo teorii. Czynniki biologiczne, zaburzenia w neuroprzekaźnictwie, relacje z matką, traumy, stres, substancje psychoaktywne… różne teorie skupiają się na różnych możliwych przyczynach. Jedno wiadomo na pewno: nie istnieje żaden gen schizofrenii. Nikt sobie schizofrenii nie wybiera. Zachorować, teoretycznie, może każdy z nas, jeśli tylko znajdzie się w statystycznym 1%. Pamiętacie Johna Nasha z filmu “Piękny umysł”? Polecam obejrzenie historii genialnego matematyka, z jedną małą uwagą. Rozumiem, że inaczej nie można było przedstawić tego w filmie, ale urojenia, czyli dysfunkcjonalne przekonania, których doświadczał, nie manifestują się dosłownie, w postaci ludzi obok. Są w głowie. Urojenia dotyczące bycia prześladowanym, albo bycia osobą mającą wpływ na losy świata decydują o podejmowanych przez osobę wyborach, zachowaniu, kształtują przeżywanie. Ten objaw występuje u większości osób doświadczających schizofrenii.
I na koniec mała refleksja. Bardzo mnie boli używanie skrótów i posługiwanie się wyrażeniem “schizofrenik”. Kilka lat pracowałam z osobami chorującymi i nie wyobrażam sobie myśleć i mówić o nich inaczej niż “Pani D.” albo “Pan E.” Bo te osoby to przede wszystkim ludzie i żadna z nich nie sprowadza się tylko do diagnozy i nie zasługuje na etykietkę “schizofrenika”. Dlatego proszę, bądźmy uważni na słowa, one kształtują naszą rzeczywistość.